Poznajcie historię naszego synka, któremu los nie oszczędził chorób i cierpienia, a mimo to jest kochanym i radosnym chłopcem.
Urodziłem się w niezłej formie jako zdrowe dziecko, niestety w pierwszym miesiącu życia przeszedłem masywne wylewy do mózgu najcięższego IV stopnia. To okazało się fatalne w skutkach, spowodowało falę nieprzerwanych nieszczęść.
Pierwsze pół roku życia spędziłem z dala od mamy i taty w PAM w Szczecinie, gdzie byłem wielokrotnie operowany. Mój stan ciągle był krytyczny, a lekarze nie dawali mi szans na przeżycie.
Komplikacje związane z wcześniactwem i wylewem, sepsa, neuroinfekcja, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, zapalenie płuc, porażenna niedrożność jelit, krwawe wymioty...chyba nikt nie chciałby aby jego dziecko w wieku 6 miesięcy musiało zmagać się choćby z 1% tego co przechodziłem każdego dnia.
Wylew odcisnął trwałe piętno na moim rozwoju i zdrowiu.
Spowodował wodogłowie pokrwotoczne, zanik nerwów wzrokowych.
Dziś jestem niewidomym chłopcem, nie potrafię przekręcać się na boczki, ani siedzieć.
Cierpię na:
Dziś jestem niewidomym chłopcem, nie potrafię przekręcać się na boczki, ani siedzieć.
Cierpię na:
- Mózgowe porażenie dziecięce- tzw. ciężki zespół wiotki
- padaczkę lekooporną tzw. zespół Westa
- zanik nerwów wzrokowych
- stan po implantacji drenażu komorowo-otrzewnowego
Mam też ogromny problem z odżywianiem, mama karmi mnie przez butelkę, bo nie potrafię gryźć i połykać pokarmów stałych.
Niestety, kilka tygodni temu okazało się, że mam zwichnięte biodro.
Opieka nad tak chorym dzieckiem jak ja to nie tylko wyzwanie dla całej rodziny, ale też bardzo kosztowne przedsięwzięcie.
MOJE NAJPILNIEJSZE POTRZEBY:
- rehabilitacja domowa koszt za jeden miesiąc 2,5 tys zł
- 3 turnusy rehabilitacyjne w roku 2013 całkowity koszt 15 tys zł
Jedyną moją szansą na jakikolwiek postęp i rozwój a także jedyny sposób na zapobieganie dalszym deformacjom i przykurczom jest właśnie kompleksowa i systematyczna rehabilitacja.
Po operacji będę musiał podwoić swój trud i jeszcze intensywniej ćwiczyć aby ona nie poszła na marne i nie wytworzyły się od nowa przykurcze.
Moich rodziców nie stać, aby mi opłacać te zajęcia- jest to niezwykle kosztowne. Ponadto rodzice jeżdżą ze mną po całej Polsce na konsultacje specjalistyczne, niestety prywatnie i to wiąże się z wielkimi kosztami. Tylko tata pracuje i dostaje minimalne wynagrodzenie. Mama nie może podjąć pracy, ponieważ bez przerwy musi się mną opiekować- jestem całkowicie od niej zależny. Mam też jeszcze rodzeństwo- brata bliźniaka i starszą siostrę.
Proszę ludzi o wielkim sercu- nie bądźcie obojętni na mój los, niech moja ciężka praca, troska i miłość moich rodziców niech nie idą na marne.
Może w końcu i dla mnie zaświeci słoneczko? Ja w to gorąco wierzę.
Nataniel z rodzicami - Anna i Sebastian Kwiecińscy
Wszystkie informacje dotyczące możliwości pomocy Natanielkowi znajdują się na blogu: http://natanek2009.blogspot.com/
Zachęcam do odwiedzenia nowej strony Natanka: http://natanekkwiecinski.pl/
Darowizny na rehabilitację Nataniela można przekazywać na subkonto w Fundacji Złotowianka.
Apel Nataniela na stronie Fundacji wraz z numerem konta i danymi do przekazania 1% podatku: http://fundacjazlotowianka.pl/files/kwiecinski-nataniel-k-4.pdf
Możesz również pomóc Natankowi, biorąc udział w akcjach zorganizowanych na portalach:
- SIĘPOMAGA http://www.siepomaga.pl/f/zlotowianka/c/540
- DOMORE.PL http://www.domore.pl/beta/view/p/cel/131873326
Możesz także pomóc biorąc udział w aukcjach charytatywnych Allegro. Wszystkie środki pozyskane z aukcji zostaną w całości przeznaczone na leczenie i rehabilitację Nataniela.
http://allegro.pl/listing/user.php?us_id=26156293
Zachęcam do obejrzenia wzruszającego reportażu o Natanku:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz